PASZTET
SOJOWY
SKŁADNIKI;
400 g. suchej soi
2 marchewki
1 pietruszka
1/2 małego selera
1 bułka pszenna
4 łyżki oliwy
2 małe cebule
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka majeranku
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki imbiru
1 łyżeczka papryki czerwonej słodkiej
sól i pieprz do smaku
3 jajka
3 łyżki koncentratu pomidorowego
Soję zalej zimną wodą i odstaw na 24 godziny. woda ma być 20 cm powyżej ziaren. Następnego dnia odcedź, wlej nową wodę, niewiele ponad poziom soi i gotuj ok. trzy godziny do miękkości.
Po tym czasie dodaj do garnka startą na grubych oczkach pietruszkę, seler i marchewki
Cebulki i czosnek pokrój i usmaż na oliwie i dodaj do całości.
Odstaw z ognia dodaj przyprawy. Ostudź.
Dołóż połamaną bułkę i roztrzepane jajka i koncentrat pomidorowy.
Zmiksuj w malakserze lub blenderem. Masę dopraw solą i pieprzem.
Masę przełożyłam do dwóch foremek keksowych, wyłożonych papierem do pieczenia.
Pasztet piec w 180* ok, 45 minut.


Uwielbiam taki pasztet. Muszę upiec, bo dawno już nie jadłam.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł. Taki pasztet to zdrowy zamiennik mięsnego pasztetu.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie jadłam jeszcze takiego pasztetu.
OdpowiedzUsuńRobiłam pasztet z soczewicy i bardzo nam smakował.Twój pasztet z soi wygląda bardzo apetycznie i na pewno jest świetną alternatywą dla tych mięsnych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
I bet this is so delicious. Okay, stop everything—this soy pâté looks like it just stepped out of a chef’s dream. The way those spices and veggies blend? Chef’s kiss, no cap. I’m literally drooling just thinking about slicing into it.
OdpowiedzUsuńChętnie bym spróbowała taki pasztet z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńZawsze robię mięsny. Muszę spróbować taki zrobić. Wygląda bardzo smakowicie. Udanego weekendu 🍊🍊🍊🍊
OdpowiedzUsuńJa też nie jadłam takiego pasztetu. Twój wygląda bardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
wygląda pysznie , lubię takie pasztety
OdpowiedzUsuńTrochę roboty ale efekt pyszny. Ja idę na łatwiznę i kupuję... 🤔
OdpowiedzUsuńSoja jest rośliną strączkową. To ona zawiera najwięcej białka; i nie tylko to, ale te białka są najwyższej jakości wśród roślin. Myślę, że twój placek można by przygotować z ciecierzycy.
OdpowiedzUsuń„Dobrym kucharzem można zostać, ale dobrym pasztetnikiem trzeba się urodzić.” - Anthelme Brillat-Savarin („Fizjologia smaku”). Dziś pasztetnicy to nie jest już taka duma jak jeszcze w XIX wieku (o ile jeszcze jacyś są), ale Twój pasztet dowodzi kunsztu godnego pasztetnika. Podziwiam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak ja kocham takie pasztety. Pieczone są najlepsze! Moja babcia kiedyś sama robiła, teraz się kupuje. Podziwiam twoje zdolności kulinarne Marcepanku. Świetny blog o gotowaniu.
OdpowiedzUsuńTakie pasztety bardzo lubię, ale soja mi jakoś nie smakuje :-)
OdpowiedzUsuń