MÓJ SPOSÓB NA
ODPORNOŚĆ
Odporność zdobywa się poprzez pokarmy.
Nie chcę się wymądrzać, powiem Wam, że nigdy nic nie zażywam, żadnych suplementów diety, cudownych eliksirów na piękne włosy i paznokcie, na katar, kaszel...... po prostu nie muszę tego robić.
Gdy mam ochotę na czekoladę, jem tylko gorzką. Oznacza to, że potrzebuję magnezu. I nie kończę na jednej kostce. Banany jem okazjonalnie, to znaczy rzadko. Jednak gdy mam na nie ochotę to już wiem, że spadł mi poziom potasu. W pracy koleżanka co chwilę wyciąga z torebki tabletki, to magnez to potas i jeszcze to i tamto. Nie sposób tego spamiętać. Pokarmami możemy sterować gospodarkę wodnoelektrolitową, uzupełniać niedobory związków chemicznych organicznych i nieorganicznych, które mają wpływ na nasze funkcjonowanie.
Wrócę jednak do odporności. Otaczająca nas natura obdarza nas wszystkim. Wystarczy sięgnąć po to i korzystać.
Jesienią jestem otoczona wiązkami czosnku, żurawiną i miodem. Robię najwspanialszy eliksir, który mnie wzmacnia. Zjadam go po łyżce dwa razy dziennie. Chociaż nie ma ograniczeń w ilości jego spożywania. Czasem dodaję go do potraw, już w końcowej fazie przygotowania, ażeby go nie poddawać obróbce termicznej. Jesienią kupuję kilogramy żurawiny, płuczę, umieszczam w zamrażarce na kilka dni. Po czym wyjmuję ją, odmrażam i mielę razem z czosnkiem. Czosnku daję bardzo dużo. Do mieszanki żurawinowo czosnkowej wlewam miód naturalny. Miodu również dużo. Jeżeli mam skrystalizowany rozpuszczam go w ciepłej kąpieli wodnej. Mieszankę wkładam do słoików, zakręcam i daję w chłodne miejsce. Nie pasteryzuję.
Dobrze jest przyjrzeć się swojemu organizmowi, nie ograniczać go. On sam mówi nam co potrzebuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz